Plac Główny

Celeste

[goniąc siostrę] - Myślisz ? Jesteś tego pewna ? Więc jaki dzisiaj jest dzień ?!

Dixie

Zaśmiała się i wyszła.
*łąka*

Lilianne

-Wtorek?-oznajmiła poirytowana. -Drugi czerwca, rok dwa tysiące dziewiąty-przewróciła oczami. -Wiek dwudziesty pierwszy.

Celeste

- Brawo, dalej prezentuj swoją ironię. Serio się pytam! A co się stało rok temu tego samego dnia ?

Lilianne

-Poniedziałek, drugi czerwca, rok dwa tysiące ósmy?-uniosła brew. -Jeśli chodzi o twoje długi, itepe, to mnie w to nie mieszaj, złotko, okej?-dziewczyny znalazły się na przejściu dla pieszych. Lilianne weszła na jezdnię, wymuszając pierwszeństwo. Posłała kierowcy przeszywające spojrzenie. Wzrok miała dobry, spostrzegła, iż mężczyzna zadrżał. oO
Wpatrywał się w nią, jakby była jakimś najnowszym modelem samochodu, czy coś w tym stylu.

Celeste

- Mój dług ? Chyba śnisz. Chciałaś powiedzieć NASZ.

Lilianne

Znalazły się znów na chodniku-po drugiej stronie. -Chciałaś powiedzieć TWÓJ-prychnęła. Kierowca nadal stał przed pasami, wzrok miał wciąż utkwiony w Lily. Żałosne pomyślała.

Celeste

- Nie, chciałam powiedzieć NASZ. Chyba wiem co mówię ?!

Lilianne

-Nie, najwyraźniej nie wiesz. Nie mieszaj mnie w Twoje sprawy-syknęła. Spojrzała na siostrę.

Celeste

- Zapomniałaś, że razem po niego byłyśmy ? Zapomniałaś, że oni Ciebie zapisali ? O Tobie pamiętają ? Chciałaś mi pomóc!

Lilianne

Mało brakowało, a zaśmiałaby się Celeste prosto w twarz. Zdążyła się powstrzymać. Ona sama już dawno załatwiła tę sprawę, mając siostrę w głębokim poważaniu. -Zapisali, czy nie, to Ty mnie w to wpakowałaś. Na mnie nie licz.
Och, a tamto czerwone Ferrari było takie piękne przebiegło jej przez myśl.

Celeste

- Zmieniłaś się, wiesz ? Mogę dać ci kasę, ale nie mogę do nich iść przecież...

Lilianne

Nie, nie zmieniłam się odpowiedziała jej, a tylko w myślach. -Ja też nie mogę, żadnej kasy nie chcę.

Celeste

- Ty akurat - musisz.

Lilianne

-Nie mów mi, co muszę, a czego nie muszę-warknęła. -To jest Twoja sprawa, sama ją sobie załatw-zmrużyła oczy.