Zagajnik w Parku

Hayden

Wzruszyła ramionami, puszczając miecz. Rozległ się cichy brzdęk.
- więc zabij mnie. Wolę śmierć, niż abym miała komuś odebrać życie. - mruknęła zniesmaczona, przestępując z nogi na nogę. Przygryzła wargę, odwracając wzrok. Wbiła go w ziemię.

Jesse

Uniósł lekko brwi.
- Więc po co się za to brałaś ? - spytał nagle miękko. Wstrząsnął lekko rękami, uniósł rękawy i przypiął Sai tam, gdzie było ich miejsce. Pogładził dziewczynę po policzku, delikatnie, ale pewnie. Nie było w nim nieśmiałości. Spojrzał na katanę. Ciągle liczył sie z tym, że to mógł być jakiś wybieg. Jessem targały doprawdy dziwne i różne emocje. Tak sprzeczne, że aż dech zapierało.

Hayden

Wzruszyła ramionami.
- nie miałam pojęcia, że to będzie taka robota. - odburknęła tylko, spoglądając w oczy chłopaka. - to nie ma sensu. - dodała, przymykając oczy. - czemu tego nie zrobisz? Czemu nie wbijesz mi sai w serce? - dodała, przestępując z nogi na nogę.

Jesse

- Coś czuję - mruknął jedynie - że już to zrobiłem - wzruszył ramionami i spojrzał na jej ramię.
- Krwawisz - powiedział. Sam czuł strużkę, która przesiąkała przez bluzę, piekący, nieznośny ból, który jednakże dało się zignorować. Dotknął jej rany i syknął lekko, wziął w dłonie katanę na wszelki wypadek, odłożył ją dość daleko, by mieć czas na reakcję i podszedł do plecaka by wyjąć zeń opatrunek. Obejdzie się bez szwów.
- Chcesz wyglądać jak weteranka, mumia czy lekko draśnięta ? - spytał niepewnie, sięgając po wodę utlenioną.

Hayden

- przestań. - syknęła niepewnie, podchodząc do katany. Schowała ją i usiadła na skale. Nie lubiła, kiedy ktoś traktował ją jak dziecko. Przewróciła oczami, spoglądając na chłopaka. - Ciekawe, jak tam Twoja Ainee. - prychnęła z ironią, opierając się o drzewo. Lubiła dokuczać ludziom, to fakt.

Jesse

Rzucił w nią wodą utlenioną, sam zaś podniósł z ziemi plecak. Nie przypominał sobie, że mówił o niej cokolwiek.
- Nie twój interes - uciął krótko i zmrużył groźnie oczy. Oceniał odległość. Gdyby się przyłożył do rzutu wciąż jeszcze mógł trafić XD

Hayden

Prychnęła, uśmiechając się kątem ust.
- wiem. - wyszczerzyła się, odrzucając butelkę z wodą. - nawet nie musisz o niej mówić. Mam wszystko wypisane czarno na białym. O Tobie, o niej, o was... - nuciła pod nosem, podnosząc się. Otrzepała spodnie. - Prędzej i później i tak byś ją zabił. - dodała z ironią, wzruszając ramionami. - idiotka. - parsknęła.

Jesse

Uniósł brew.
- Mylisz się, lecz nie będę prostować twoich informacji o mnie. - obrzucił spojrzeniem jej ramię. Już teraz zaczynał żałować, że nie zatruł ostrzy sai jak to robiło tylu wojowników przed nim.
- mam nadzieję - powiedział z zimnym, bezlitosnym uśmieszkiem - że wda się gangrena. - Emocje ostudziły się w nim tak szybko jakby ktoś zdmuchnął żar. Przedramiona swędziały nieznośnie, jednak pełen opanowania i czujny opuścił zagajnik obdarzając dziewczynę jedynie krótkim spojrzeniem. Nie miała prawa wypowiadać tych słów.

Hayden

Mruknęła coś pod nosem, patrząc za odchodzącym chłopakiem. Wstała, spoglądając na miejsce walki. Nic szczególnego. Wyszła.

Jerome

Wszedł powoli do parku z rękoma w kieszeniach. Spojrzał na obcych, z zainteresowaniem, po czym podszedł do ławki i usiadł na niej.

Utau

*Jerome, tutaj nikogo nie ma ;p*

Weszła z zaciekawieniem do ciemnego miejsca. Nagle zobaczyła małego chłopca.
- Hm? Co ty tutaj robisz? Taki maluch z ciebie, a w takie miejsca chodzisz!
Gadała do chłopczyka Laughing

Jerome

Syknął poirytowany.
- Nie jestem sam - zmrużył oczy i gwizdnął.

Uśmiech Zmierzchu

Nie śpieszył się zbytnio. Powąchał tu i tam, po czym podszedł do Jerome. Spojrzał na dziewczynę. Warknął głucho.

Will

Mój malutki, tutaj jesteś! *zawołał wesoło biegnąć z kawałkiem kiełbasy za UZ xD*

Utau

- Jesteś z tym chłopcem?
Spytała jakiegoś faceta biegającego z kiełbasą.