Mroczny las

Justin

- O, nie, nie, nie, nie, nie. Nie ze mną te numery - wyszczerzył sie. - Nie wytrzyma - stwierdził rozbawiony patrząc na tamto drzewo i zaczął wspinać się na to, pod którym stał.

Alexis

Odpychała chłopaka nogą. Wystawiła mu język -Nie uda Ci się to - powiedziała patrząc na niego złośliwie.

Justin

- Dlatego spadam na drzewo, prostować banany. - wyszczerzył się i ściągnął jej buta. - W kolejce skarpetki a potem... xD - powiedział zadziornie.

Alexis

-Idę stąd - powiedziała z oburzeniem i zeskoczyła z drzewa. Założyła uty i popatrzyła na niebo. -uwielbiam deszcz - zachichotała obracając sie dookoła, z rękami uniesionymi do góry.

Justin

- A ja nie przepadam - usiadł na najniższej, rozłożystej gałęzi i obserwował chowającą się gdzieś biedronkę.

Alexis

-Pa pa - pomachała chłopakowi chichocząc pod nosem. Urwała jakiegoś kwiatki ruszyła powoli przed siebie wyrywając kolejno płatki kwiatka.

Justin

Zeskoczył. Przyszedł tu z Alexis, to chociaż ją gdzieś odprowadzi. Szybko ją dogonił.
- Sprawdzasz, czy Melsy nadal Cię kocha? - zainteresował się.

Alexis

-Bez wątpienia, nie mam żadnych wątpliwości że jestem jej jedyną nadzieją i miłością - powiedziała poważnie, po czym zaczęła sie śmiać. Odwróciła się w stronę chłopaka i szła tyłem. - I co powiesz? - spytała zakładając okulary przeciwsłoneczne na oczy.

Justin

- Krok dzieli Cię od korzenia. - wyszczerzył się. Potrząsnął głową.

Alexis

Przełknęła ślinę i odwróciła się. W ostatniej chwili ominęła korzeń i odetchnęła z ulgą. Spojrzała na chłopaka podejrzliwie, nadal idąc tyłem.

Justin

- Co tak na mnie patrzysz? - spytał rozbawiony.

Alexis

-Bo masz ładną biedronkę na czuprynie - zachichotała nie zatrzymując się.

Justin

- A... To tu się schowałaś, Ziuteńko - zaśmiał się i palcami odszukał biedronkę. Wziął ją na palca i podstawił go dziewczynie pod oczy. - Ładna, nie? xd - nie wspomniał o kolejnym korzeniu na jej drodze.

Alexis

- Tak, inna niż wszystkie, taka czerwona - powiedziała przeskakując kolejny korzeń. Wzięła swoją torbę spod drzewa, założyła ją na ramię i szła dalej, tym razem juz normalnie.

Justin

Prychnął.
- Alexis, Ty po prostu nie dostrzegasz piękna natury. - rzekł tonem znudzonego wykładowcy. Doszli do miejsca, gdzie zostawił plecak, więc podszedł pod drzewo i założył go. Dogonił Alex.