Łąka z mleczami

Tabriz

-Ja?!-warknął.
-To ty cały czas robisz mi na złość,cały czas mnie wnerwiasz-fuknął.
-I nie zgrywam żadnego chama.-dodał.
-Jak coś ci się we mnie nie podoba to twój problem,nie mój!!!!-zakończył.

Mocca

Warknęła tylko i spojrzała na niego ze złością. O, nie! Nie będzie marnować śliny, skore jej słowa i tak nic nie zdziałają. Zwróciła się tylko do suczki. - Ja już skończyłam. - powiedziała i zamilkła jak grób.

Tabriz

Usłyszawszy to Tab uśmiechnął się z rudości.
-Nareszcie-wyszeptał.

Dixie

-Dobrze wiedzieć-odparła przyjaźnie.
Kątem oka zerknęła na Taba,on nie wyglądał na zadowolonego.

Mocca

Spojrzała na suczkę. W tej chwili chyba tylko ona była wobec niej przyjaźnie nastawiona. Położyła się i wlepiła swój wzrok w kamień leżący w pobliżu.

Dixie

Również spojrzała na kamień.
-Piękny,prawda?-zapytała suczki.

Mocca

- Yhymm... - powiedziała cicho nie odrywając wzroku od kamienia. - I tak fajnie się mieni...

Tabriz

Zaśmiał się szyderczo.

Dixie

Spojrzała gniewnie na Taba no ale nic nie mogła mu powiedzieć.
Znów "dostało" by się jej po uszach.

Mocca

- Z czego się tak śmiejesz? Bo ja nie widzę żadnych powodów. - powiedziała uśmiechając się do niego złośliwie.

Tabriz

-A co Ci do tego...-warknął.
-Mogę śmiać się z czego chcę!-dodał i wyszczerzył kły,spojrzał na Dix.

Mocca

Spojrzała na niego, jakby był najokropniejszym stworzeniem na Ziemi. Następnie podążyła wzrokiem na suczkę, który próbował ją spytać jak ona w ogóle wytrzymuje z tym potwornym psem.

Dixie

Wolała się nie wtrącać,to była ich sprawa...jednak Tabriz sprawiał wrażenie bardziej rozwścieczonego.Mogło to się źle skoczyć.

Tabriz

-Nie licz na nią...-zwrócił się do czarnej widząc jak patrzy się na Dix.
-Ona ci nie pomoże...-dodał i był już gotowy aby zadać śmiertelny cios a lub celowy atak.

Mocca

Spojrzała tylko na Tabriza. Nie zamierzała się wdawać w walkę. Nie chciała być tak głupia i rozwiązywać problemy w taki sposób, więc tylko usunęła mu się z drogi i ponownie popatrzyła na niego, w głębi duży tłumiąc złość.