Łąka z mleczami

Tabriz

Kątem oka zerknąl na Dixie aby się upewnić że jest za nim.
Usiadł i nastawił uszy dając jej do zrozumienia że czeka na "przemówienie".

Dixie

Usiadła naprzeciw psa,spojrzała na niego "badawczo".
-Muszę z tobą o czymś pogadać-zaczęła.
-Tylko się nie śmiej i mów szczerze.-dodała poważna.

Tabriz

-Spróbuje-odpowiedział i zniecierpliwiony czekał aż Dixe w końcu zacznie.

Mocca

Przyszła na łąkę rozglądając się za towarzystwem. Zobaczyła tylko biało-czarną suczkę i... złośliwego huskiego. Zaczęła przyglądać im się bacznie, a po chwili postanowiła do nich podejść.

Tabriz

Spojrzał obojętnie na Mocca.
-No to już porozmawialiśmy..-zwrócił się do Dixy.
-Czego pani sobie życzy?-zapytał czarną.

Dixie

Spojrzała na zbliżającą się suczkę.
Uśmiechnęła się do niej przyjaźnie.

Mocca

Odwzajemniła uśmiech suczce i spojrzała na Tabriza. - Hmm... może tego, żebyś przestał być taki wredny, niemiły i... z pewnością całą resztę usłyszałeś na plaży. - powiedziała uśmiechając się do niego złośliwie.

Tabriz

-A co Ci do tego kim jestem i jakim jestem?-warknął.
-I tak się nie zmienię-odparł ponuro.

Dixie

-Przestańcie!-powiedziała oburzona.

Mocca

Spojrzała na niego obojętnie. Doskonale to przecież wiedziała. Usiadła przed psami jeżdżąc łapą po trawie.

Tabriz

Zmarszczył brwi i wyszczerzył kły.
-Masz mi coś jeszcze do powiedzenia?-zapytał zimno.

Dixie

-Tabriz!-krzyknęła na psa.
Skierowała wzrko na suczkę.

Tabriz

-Co znowu na mnie!-"wyjechał".
-To ona zaczęła,ja tylko skącze-oznajmił z szyderczym uśmiechem.

Mocca

- Ja?! - krzyknęła patrząc na niego zdziwiona. - Przepraszam bardzo, ale to ty zgrywasz chama, nie ja! - fuknęła nie odrywając wzroku od Tabriza.

Dixie

-To się kłóćcie dalej.-warknęła.
-Jak skończycie to dajcie mi znać.-dodała i znudzona położyła się.